wtorek, 20 stycznia 2015

po dziecko

Natura jakoś przewiduje przyszłość. Widzi jakąś klęskę dla ludzi i ogranicza ich rozmnazanie. Chce ich jak gdyby uchronić od katastrofy.A wy głupie ludzie tego jakoś nie widzicie. Najważniejsze jest dla was kopulowanie bezmyślne i nieograniczone rozmnażanie. Ale przez działanie przeciw Naturze tylko sobie i tym potomkom bardzo zaszkodzicie. Ale tak to głupcom zawsze wychodzi Nie widzę problemów z zapłodnieniem in-vitro pod warunkiem, że nie jest ono refundowane z kasy państwowej. Po pierwsze nasze państwo nie jest za bogate, a po drugie rodziców, których nie stać na in vitro, nie stać również na dziecko, niestety w tych p***ch, konsumpcyjnych czasach. Powinna również być stwierdzona bezpłodność. A tak ogólnie to myślę, że wystarczy jeść normalne posiłki i prowadzić w miarę ludzki tryb życia, niepodporządkowany całkowicie pracy i pieniądzom i nie będzie problemów z płodnością.  To jest biznaes. Jeżeli naprawdę potrzeba użyć tej metody to JA ROZUMIEM i współczuję tym wszystkim co mają ten problem. ALE. Sam z żoną miałem problemy. Lekarze - kliniki - badania. Poszło kilkadziesiąt tysięcy i cały ten stres najnowszy sprzęt. Nic tylko invitro!  grzmiały wyroki. 4 poronienia. Przypadek sprawił, że poznałem lekarza (prywatnie)- specjalistę od tych problemów. Po wnikliwej analize okazało się że byłem z żoną oszukiwany, a lekarze niepoprawnie prowadzili ciąże. Koszt leczenia żony tak naprawdę wyniósł 100 zł (leki - hormonalne) + strzykawki (sam robiłem zastrzyki, żeby było wygodniej + zwolnienie lekarskie. Teraz mam 4 (czwórkę) zdrowych dzieci. Nie wierzę w dobrą wolę tych lekarzy. Liczy się leczenie, a nie wyleczenie. dybyśmy się doczekali artykułów o Naprotechnologi jako naturalnej metodzie LECZENIA niepłodności, gdyby te pary które wypowiadają się o własnych dążeniach do posiadania dzieci, właśnie przechodząc Najpierw  , to wtedy sytuacja byłaby obiektywnie i zgodnie z naturą przedstawiana. Niestety tak nie jest więc artykuły o in vitro mają ideologiczne, tendencyjne i jednostronne nastawienie. Smutne, gdy ktoś nie może mieć dzieci, ale przypadki które znam spowodowały, że nie jestem entuzjastką hasła "musimy mieć dziecko". Koleżanka brata po kilku paru latach stosowania antykoncepcji nie może zajść w ciążę. Rozregulowane funcje rozrodzcze. Spróbowali "in vitro" z mężem - nie wyszło. Dowiedzieliśmy się jednak ciekawostki o jej mężu: potrafił jako chłopiec swojego psa o ścianę rzucić... a przed ślubem ją wyzywał, bo uważał, że trzeba ja wychować. Na miejscu tej kobiety zastanowiłabym się...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz